wtorek, 20 sierpnia 2019

Bombardy Jagiełły pod Bolesławcem

W Bolesławcu niedaleko Wieruszowa, wśród podmokłych łąk nad rzeką Prosną wznosi się ceglana, ośmioboczna wieża, otoczona skromnymi reliktami murów obronnych. Jest to najbardziej okazała pozostałość po dawnym zamku królewskim, zbudowanym przez Kazimierza Wielkiego zapewne w latach trzydziestych XIV wieku. Jednak sama wieża została wzniesiona na zamkowym dziedzińcu pół wieku później, przez księcia z dynastii Piastów Władysława Opolczyka. Otrzymał on w lenno po śmierci Kazimierza Wielkiego ziemię wieluńską, wraz ze znajdującymi się na jej terytorium zamkami, w tym Bolesławcem.


Ambitny książę, skonfliktowany z królem Władysławem Jagiełłą, zbudował wysoką wieżę na bolesławieckim zamku nie tylko do wzmocnienia obrony, ale również jako wymowny symbol swojej władzy. Był to tzw. bergfried, czyli wieża ostatecznej obrony, gdyby podczas oblężenia sforsowano zamkowe mury. Dlatego pierwotne wejście do niej znajdowało się na wysokości aż 9 metrów. W ten sposób łatwiej było odpierać w jej wnętrzu kolejne ataki i oczekiwać na odsiecz. Jagiełło nie zamierzał jednak tolerować krnąbrnego Piasta, knującego przeciw Królestwu Polskiemu z Krzyżakami i zbrojnie najechał jego posiadłości. W 1393 roku doszło do pierwszego oblężenia zamku w Bolesławcu. Warownia dobrze przygotowana do obrony i obsadzona silną załogą pozostała niezdobyta. 






Pojawienie się artylerii na bitewnych polach średniowiecznej Polski kojarzymy zazwyczaj z bitwą pod Grunwaldem i salwą z bombard oddaną przez Krzyżaków na początku wielkiego starcia. Jednak broni prochowej używano na naszych ziemiach wcześniej, już w drugiej połowie XIV wieku. Pod murami Bolesławca zagrzmiały bombardy Jagiełły. Nie wiemy dokładnie ile ich było (Długosz użył liczby mnogiej), choć na pewno jedną przysłał na koszt króla magistrat Krakowa – wiemy o tym z miejskich ksiąg rachunkowych. Zapisano w nich wysoką zapłatę trzech grzywien dla woźnicy o imieniu Czindil, który dostarczył działo pod oblegany zamek oraz zapłaty za transport kamiennych kul i prochu. Z Roczników Długosza wiemy również o szańcach, którymi Jagiełło otoczył warownię bolesławiecką i z nich bił z bombard w zamkowe mury. Jeden z takich nasypów zachował się częściowo do dziś. Ówczesne spiżowe działa zwane też puszkami, ustawiane nisko w drewnianych łożach, nie były zbyt celne i nie miały dalekiego zasięgu, a strzelić z nich można było najwyżej parę razy na dobę. Właśnie dlatego aby zwiększyć ich skuteczność umieszczono je na specjalnych umocnionych wyniesieniach. Dzięki temu ostrzał okazał się celny, bowiem kamienne kule zwaliły część murów i zniszczyły nowy dom, wzniesiony na zamku przez Opolczyka zaledwie parę lat wcześniej. Nie złamało to jednak morale obrońców. Wojska Jagiełły ponawiały oblężenia przez kolejnych siedem lat, choć szczegółów następnych ataków nie znamy. Bolesławiec był ostatnim z zamków, które zbuntowany Piast utrzymał w swoich rękach. W 1401 roku po śmierci księcia, wdowa po nim przekazała warownię w ręce króla Polski.




4 komentarze: